Piotr Smolanski Piotr Smolanski
729
BLOG

Narodowość trotylu - Rosyjska? Nie, chyba nie.

Piotr Smolanski Piotr Smolanski Polityka Obserwuj notkę 5

 Na początku dygresja:

Ciężko mi uniknąć pewnej Schadenfreude kiedy patrzę na zrozpaczonych Młodych Wykształconych na fejsbuku. Na wpisy “to... co teraz?”. Trochę mi tych ludzi żal. Świat zbudowany na szyderstwie z moherowych Talibów na chwilę się rozsypał i dopiero jutro-pojutrze media zbudują dla nich nową narrację która ich utuli i pozwoli nadal udawać że nic się nie stało. Ale może te dwa-trzy dni bycia w pewnym sensie wolnym człowiekiem jakoś im pomogą. Kto wie, może im się spodoba?

 

Więc, zadajmy sobie wraz ze zrozpaczonymi Młodymi Wykształconymi pytanie: co teraz? Pytanie “kto” jest tym głównym. Większość ludzi bez wahania odpowiada: “Ruscy”. I tu druga dygresja. Zawsze dotąd kiedy padała hipoteza o zamachu, Młodzi Wykształceni wybuchali szyderą “Ruscy nam prezydenta zabili, HAHAHAHA! SZTUUUUCZNA MGŁAAA!”. Pomijając szyderę - zabawne, prawda? Ludzie którzy bezgranicznie zawierzyli tow. Putinowi i tow. Anodinie, którzy wierzyli im nawet kiedy badania polskiej prokuratury pomimo wysiłków tow. Seremeta coraz bardziej rozbiegały się z oficjalną bajką, ludzie którzy “dziękowali braciom Moskalom” jednocześnie natychmiast, w pikosekundzie stwierdzali że zamach musiał być robotą Rosjan. Według mnie to temat na pracę doktorską z psychologii wyparcia.

 

Ale nie, nie sądzę aby to byli Rosjanie. Ziemkiewicz zwraca uwagę na nielogiczność ich późniejszego zachowania i to jak nie przystaje ona do hipotezy zamachu będącego ich dziełem. To mnie zastanawia od dawna i było głównym powodem dla którego w zamach nie wierzyłem. Ten sołdat uciekający z baraku kontrolnego po katastrofie i wyraźnie spanikowany kiedy KGB brało go w obroty, ta początkowa oferta wspólnego śledztwa przedłożonego przez Miedwiediewa (nie mógł przecież wiedzieć że nasz żałosny trampkarz w krótkich spodenkach tę ofertę odrzuci), widoczna zupełna panika i bardak po rosyjskiej stronie, akcje sklecane w ostatniej chwili które wyjść mogły tylko dlatego, że po naszej stronie ich partnerem był ten nieudolny pajac... Rosjanie nie zachowywali się jak ktoś kto właśnie zdekapitował kraj należący do EU i NATO. Nic nie było przygotowane. Natomiast ilość błędów i zbrodniczych zaniechań ze strony ich kontroli lotu i naszego rządu w osobie pana Arabskiego była taka, że ten samolot jak najbardziej mógł się rozbić z tego powodu. Myślę że Rosjanie tak to właśnie interpretowali - że to ich sołdaty i ich gra dyplomatyczna zawiniła, ale nie w formie zamachu tylko tragedii wynikającej z bezhołowia, bardaku i niekompetencji.. Z tym ich panika i niespójne zachowania, ich ogólny syndrom kurczaka bez głowy są akurat zgodne.

 

Nie Rosjanie, więc kto? Więc nie organizacja terrorystyczna. Te nigdy nie chcą pozostać anonimowe. Sam fakt strącenia tak ważnego samolotu sprawiłby że trąbiliby o tym wszędzie (Allahu akbar!). To musiał być ktoś komu zależało na śmierci człowieka lub ludzi lecących tym samolotem i kto jednocześnie chciał pozostać anonimowy. Co więcej - kto wierzył że potrafi pozostać anonimowym, że potrafi wpływać na śledztwo. Mafia w jakiejkolwiek formie. Trzeba pamiętać że polską mafię zakładali esbecy i lud pracujący WSI po chwilowym zamieszaniu z weryfikacjami (lub w przypadku WSI - ich brakiem). Mafia naprawdę nigdy nie miała problemów z mordowaniem ludzi z samego świecznika. Falzman, poseł Gruszka, Sekuła, Papała, dziesiątki mniej znanych nazwisk z kręgów władzy, policji, organów kontrolnych. W rzeczy samej morderstwo było niemal naturalną konsekwencją wlezienia ze śledztwem tam gdzie się nie powinno albo próby wyrolowania mafii. Znowuż warto zdać sobie sprawę z tego że zamach niekoniecznie miał usunąć prezydenta Kaczyńskiego, mogło chodzić o kogoś zupełnie innego. Na przykład kogoś z generalicji kto zdobył niewygodną wiedzę o jednym z tysięcznych gigantycznych przewałów, o jednej z wielkich kradzieży na których stoi całe polskie wojsko. W tym samolocie było przynajmniej kilkunastu ludzi którzy mogli posiadać niewygodną wiedzę (w rzeczy samej na pewno byli tam ludzie którzy na pewno taką wiedzę posiadali) i których “dorwanie” za jednym (nomen omen) zamachem mogło być warte świeczki. A już odpowiedni towarzysze zatroszczyliby się o śledztwo, czy to za pomocą swoich kolegów z TVN którzy w stosownym momencie puszczą wrzutę o “debeściakach” albo “pijanym generale”, a to za pomocą kolegów “którym nie jest wszystko jedno”, a to za pomocą wtyk w samej prokuraturze. Czy to WSI, czy mafia, czy coś pośredniego, rozstrzygać nie będę. Nie sądzę zresztą aby te słowa były czymś innym niż synonimami.

 

Dam pod rozwagę inną rzecz. Niesamowity, niestosowny pośpiech z jakim Marszałek K. rzucił się na dokumenty w kancelarii Lecha Kaczyńskiego. To natychmiastowe ogłoszenie się prezydentem zanim jeszcze potwierdzono śmierć poprzedniego, to - o czym mówili pracownicy kancelarii - natychmiastowe gorączkowe upewnianie się że dokumenty dotyczące WSI są zabezpieczone. Czy oskarżam prezydenta K. o uprzednią wiedzę o zamachu? Nie. Nasz Forest Gump z Belwederu jest straszliwym kretynem i nikt o zdrowych zmysłach nigdy nie powierzyłby mu takiej informacji. Jest jednak również człowiekiem który nie tak dawno zainwestował oszczędności własne i rodziny w piramidę finansową i który stanął wobec groźby bankructwa własnego i swoich bliskich. W tej trudnej godzinie pomogli mu właśnie ludzie z WSI egzekwując jego pieniądze od mafii. Towarzysze z tej organizacji nie wyświadczają takich przysług za darmo. Od tej chwili marszałek a później prezydent K. jest generalnie “na telefon”, co widać choćby po tym kto i jak dostaje od niego generalskie awanse. “Bronek, stała się straszna rzecz, ale nie można teraz dopuścić żeby te dokumenty dostały się w tęce tych popierdoleńców i oszołomów! Musisz działać!”. Forest Gump nawet nie zastanowiłby się nad tym w jakim tempie idzie owa akcja.

 

To wszystko jest oczywiście palcem po wodzie. Dużo zależy od ustalenia jaki to był ładunek wybuchowy (analiza chemiczna potrafi czasem wskazać w jakich zakładach został wyprodukowany), gdzie był umieszczony (a więc - jak dostał się na pokład), w jaki sposób zdetonowany i tak dalej. Nie twierdzę że to było właśnie tak jak napisałem powyżej. To jest po prostu wyjaśnienie które mi osobiście najlepiej pasuje i najlepiej tłumaczy to co się działo tuż po katastrofie.


Jestem Quellistą, wierzącym w słowo Adama Smitha i chronienie najsłabszych przed skutkami owego słowa. To chyba czyni mnie centrystą. Niech i tak będzie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka